Pierwsze elektryczne tramwaje w Poznaniu zaczęły wozić mieszkańców 6 marca 1898 roku. Tę datę wymieniamy z kronikarskiego obowiązku. 125 lat później 26 listopada, dzień po święcie patronki kolejarzy i tramwajarzy, św. Katarzyny, zorganizowano paradę tramwajów, prezentację historycznego taboru MPK Poznań i wiele innych atrakcji.
Tramwaje w Poznaniu są jak gwiazdy
W podróż w stronę Wildy pod zajezdnię na Madalińskiego, bimby wyruszyły o godz. 11.00 z ulicy Zwierzynieckiej. Na chętnych, a tych było naprawdę wielu, czekały tramwaje typu I z doczepnym wagonem WD, KSW+ND, N+ND, Konstal 102N i 102Na, Duwag GT6, GT8 i GT8ZR. Komunikacyjnej paradzie zabytkowych tramwajów przez centrum Poznania, towarzyszyły zabytkowe samochody z kolekcji Automobilklubu Wielkopolskiego. Bramę zajezdni na Madalińskiego otwarto dokładnie o godzinie 12.00, a potem zaczęło się… oblężenie, choć jak wiemy z historii, zwykle kolejność jest odwrotna. Do kabin motorniczego przy każdym z tramwajów natychmiast ustawiały się kolejki chętnych. Usiąść za sterami najnowszych Moderusów, Solarisów i Simensów, poczuć surowość dawnych „stopiątek” i „stodwójek” albo powspominać i nacieszyć się urokiem „enki”, „Kanciaka” czy legendarnego typu I, można tylko w „Katarzynki”. Odkrywaniu technicznych tajników poznańskiego taboru, towarzyszył nieustannie rozbrzmiewające nad terenem zajezdni charakterystyczne tramwajowe dzwonki. Ale to oczywiste, bo cóż warte jest bycie choć przez chwilę „motorniczym”, którego nie słychać.
Jak pierwszy elektryczny tramwaj w Poznaniu stał się ikoną
Jednym z najcenniejszych eksponatów poznańskiego MPK jest tramwaj elektryczny typ I. Wyprodukowany przez Bergische Stahl-Industrie miał silnik o mocy 15 KM. W 1898 roku po mieście jeździło ich 15. Pasażerowie siedzieli na ławkach wzdłuż ścian pojazdu. Dwanaście osób mogło stać na wewnątrz i na pomostach z przodu i z tyłu. Jeden z nich, jeżdżąca na „Schrodke” czyli Śródkę „szóstka”, uwieczniony na starej pocztówce w 1911 r., stał się swego rodzaju ikoną i symbolem zmian komunikacyjnych w mieście. Za sterami stoi motorniczy Józef Zandecki, obok konduktor Jan Grenda. W czasie obchodów 125-lecia, motorniczym „pierwszego” był Łukasz Bandosz z Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych, który wyjaśniał, demonstrował i odpowiadał na dziesiątki pytań. I tak samo jak Józef Zandecki marzł stojąc na nieosłoniętym pomoście. W albumie poświęconym poznańskim tramwajom „Bimbą w czasie” na te niedogodności zwraca uwagę Krzysztof Smura: „Nie zadbano o motorniczego, który pozbawiony jakiejkolwiek osłony padał ofiarą zamieszania w atmosferze. Deszcz, śnieg, mróz – musiał znosić wszystko. Ta pozycja pozwala mu jednak odganiać krzykiem przechodniów, którzy zapominali o grożącym na torach niebezpieczeństwie”.
Ostrzegali przed niebezpieczeństwem pochwycenia przez wagon
Nowy środek komunikacji publicznej wywoływał na początku nie tylko wielkie zainteresowanie wśród poznaniaków, ale także wymuszał zmianę ich miejskich przyzwyczajeń. Zwłaszcza tych, związanych z bezpieczeństwem. W swoim niedzielnym wydaniu, 6 marca 1898 roku „Dziennik Poznański” opublikował fragment instrukcji przygotowanej przez szefa poznańskiej policji von Hellmanna z przestrogą dla pieszych (pisownia oryginalna): Tramwaje elektryczne zostaną niebawem puszczone w ruch. Uważamy za nasz obowiązek ostrzec, o ile to w siłach naszych, przed niebezpieczeństwem połączonem z komunikacyą elektryczną. Niewprawne oko z trudnością oceni szybkość, z jaką porusza się wagon motorowy, dlatego lepiejby było, gdyby każdy raczej kilka sekund przeczekał, aniżeli w przypuszczeniu, że może jeszcze przejść na drugą stronę ulicy wstępował na tor i relsy, i tem samem narażał się na niebezpieczeństwo pochwycenia przez wagon. Mianowicie prosimy usilnie rodziców i pp. nauczycieli, żeby jak najwłaściwiej zakazali dzieciom biec przed wagonem, zanim albo obok niego, przebiegać ulice bezpośrednio przed nadjeżdżającym tramwajem.
Najpierw tramwaje w Poznaniu ciągnęły konie
Przenieśmy się na chwilę do początków komunikacji publicznej w Poznaniu. Historia MPK sięga 1880 roku, kiedy powstało Poznańskie Towarzystwo Kolei Konnej. Wtedy to wyjechały pierwsze tramwaje konne przewożąc pasażerów od Dworca do Starego Rynku. Przewozy tramwajami elektrycznymi rozpoczęto osiemnaście lat później, ale przygotowania ruszyły w 1896 roku. Najważniejszym problemem był brak prądu, bo pod koniec XIX wieku w Poznaniu nie działała żadna wspólna elektrownia. Przewoźnik musiał wybudować własną przy ul. Grobla. Równocześnie z tworzeniem elektrowni pracownicy Posener Strassenbahn (tak nazywało się ówczesne MPK) przystąpili do montowania sieci trakcyjnej. Początkowo na trasach tramwajów konnych, a później również na nowych odcinkach. W umowie, jaką podpisano z ratuszem, zaznaczono, że słupy sieci elektrycznej muszą być w estetycznym metalowym wykonaniu i podlegają zatwierdzeniu przez miasto.
Pierwszymi tramwajami elektrycznymi w Poznaniu jeździło się na kolorowo
Gdy w niedzielę, 6 marca 1898 roku pierwsi podróżni zasiedli na drewnianych ławach pierwszych elektrycznych tramwajów, do ich dyspozycji były trzy linie oznaczone kolorami – białym z Dworca Głównego przez Stary Rynek na Ostrów Tumski, czerwonym z Rynku Jeżyckiego do Bramy Wildeckiej i żółtym z Dworca Głównego do skrzyżowania ul. Wielkiej i Wielkich Garbar. Relacja z tego wydarzenia w poznańskiej prasie była bardzo szczątkowa, zresztą jak większość informacji miejskich. „Dziennik Poznański” i „Kuryer Poznański” skupiały się wówczas na polityce i sprawach międzynarodowych. We wtorek 8 marca (w poniedziałki gazety się nie ukazywały) „Dziennik” tak relacjonował to wydarzenie: Tramwaje elektryczne zaczęły wreszcie wczoraj w mieście naszem kursować. Ruch z tego powodu był ogromny przez cały dzień. Na św. Łazarzu trzeba przełożyć druty, co nastąpi w przeciągu dwóch tygodni i wówczas dopiero tramwaje w tamtą stronę będą jeździły. Niewiele więcej wydrukował „Kuryer”: Tramwaje elektryczne zaczęły nareszcie kursować stale od wczoraj rana, z tej okazyi przybrano wszystkie wagony w festony i chorągiewki; publiczność okazała dla nowego środka lokomocyi wielkie zaufanie, bo każdy wagon był zawsze przepełniony pasażerami.
Uzbrojeni w broń palną podróżują tylko na pomoście
Poznaniacy zaufali być może dlatego, że Posener Strassenbahn bardzo dbał o komfort podróżowania. I tak, przejazd był możliwy jedynie na miejscach siedzących i niewielkiej liczbie miejsc stojących. Wagony musiały być czyste, a pasażerowie (cytując ówczesne przepisy) z odpychającymi objawami choroby, w wybrudzonych ubraniach albo będący w stanie nietrzeźwym nie mieli prawa wstępu do w tramwaju. Uzbrojeni w broń palną albo posiadacze psów mogli korzystać jedynie z pomostu pojazdu a brak zgody chociażby jednego pasażera uniemożliwiał otwarcie okna podczas upałów.
Stare tramwaje w Poznaniu wjechały na PEKĘ
Wróćmy jeszcze do niedzielnych wydarzeń. Tych współczesnych. W ramach Katarzynkowych obchodów, na terenie zajezdni przy ul. Głogowskiej zorganizowano naukę jazdy Moderusem Beta. „Lekcje” były wprawdzie krótkie, ale chętnych było wielu. Tutaj także można było zwiedzać Izbę Pamięci i Tradycji MPK Poznań i Centralę Nadzoru Ruchu. Wypuszczono także okolicznościową kartę PEKA, na której pokazany jest wspomniany wcześniej tramwaj typu I. – Karta dedykowana jest obchodom 125. rocznicy pojawienia się w naszym mieście tramwajów elektrycznych. Można ją kupić m.in. w Punktach Obsługi Klienta. Karty okolicznościowe poza walorem kolekcjonerskim mogą być także normalnie używane do opłacania przejazdów na liniach organizowanych przez ZTM – mówi Jan Gosiewski, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu.